-
Akt I
Gdzieś na prowincji, z dala od wielkomiejskiego piekła, wiedzie swój żywot wdowa Łarina wraz z dwiema córkami: konkretną, pragmatycznie nastawioną do radości życia Olgą i uduchowioną, marzycielską, rozkochaną w powieściowych romansach, mającą swój osobny, wewnętrzny świat -- Tatjaną. Wraz z O*** uczestniczmy w jednym z takich dni ich życia, który zapowiada się i toczy z początku zwyczajnie. Olga i Tatjana śpiewają właśnie starą, sentymentalną pieśń. W duszy wdowy owa "miłosna skarga" wywołuje dawne wspomnienia, ożywają młodzieńcze poruszenia serca i zawiedzione nadzieje, przypomina się pierwsza miłość i wymuszone małżeństwo z kimś innym... Niania Filippiewna, która jej towarzyszy, także to wszystko pamięta, ale cóż, przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, a czas koi rany.
Kiedy córki włączają się do rozmowy, niania i Łarina zauważają, że z Tanią coś się dzieje, jest blada, wygląda na chorą. Tatjana tłumaczy swój stan skutkiem zajmujących, romantycznych lektur, ale może jest to nagłe przeczucie czegoś innego, zapowiedź wydarzeń, niejasnego jeszcze, przejmującego dreszczem, ale materializującego się marzenia... Czy Tatjana czuje niepokojącą obecność O***?
Z wizytą zapowiedział się Lenski, narzeczony Olgi. Przyjeżdża jednak nie sam, lecz ze swym przyjacielem Eugeniuszem Onieginem, który od razu zwraca uwagę na Tatjanę, ale wobec dziewczyny nie daje tego po sobie poznać. Tymczasem sam robi na niej ogromne wrażenie, zdaje się jej mężczyzną z marzeń, ideałem wywiedzionym z lektur. Tatjana nie dostrzega jego powierzchownych manier dandysa, jego narcystycznego zapatrzenia w siebie, demonstracyjnego poczucia wyższości, instrumentalnego traktowania świata i ludzi -- od pierwszego wejrzenia ulega jakiemuś osobliwemu czarowi jego osobowości, a chłód Oniegina tylko rozpala w niej chorobliwy ogień miłości. Ich rozmowa, z udawaną obojętnością prowadzona przez Eugeniusza, silnie kontrastuje z namiętnymi wyznaniami Lenskiego czynionymi Oldze (arioso "Kocham panią, Olgo..."). Po wyjeździe gości Tatjana nie może się uspokoić. Wypytuje nianię o jej miłosne przeżycia i ze współczuciem słucha opowieści, jak to wydano nianię za mąż, gdy miała trzynaście lat, nie pytając nawet o zgodę. Uwadze Filippiewnej nie uchodzą w czasie tej rozmowy dziwne zachowania Tani, jej rozgorączkowanie. Dziewczyna myśli tylko o Onieginie, jego czar działa z coraz większą mocą...
Kiedy Tatjana zostaje sama, z głębi wychodzi O***. To on podsuwa jej papier i pióro. Oszołomiona, zatruta "jadem żądz" przez "rajskiego kusiciela", dziewczyna pisze całą noc list do ukochanego, pisze gwałtowne, rozpaczliwe wyznanie miłosne, w którym -- pokonując lęki i niepewności -- powierza swój los temu, kogo -- jak sądzi -- "zesłał jej sam Bóg". Nad tym namiętnym aktem wewnętrznego obnażenia się i oddania zastaje ją krwawo wstający świt... Rano niania godzi się dostarczyć list adresatowi. Tatjana zamiera w oczekiwaniu...
Oniegin zjawia się na wezwanie. Przeczytał jej "naiwne wynurzenia". Poucza ją sucho, by zechciała panować nad sobą i swoimi emocjami. Poza tym, stawia sprawę uczciwie: nie wierzy w trwałość uczuć i jakiekolwiek więzi małżeńskie. Tatjana zostaje sama, upokorzona i zraniona. Oniegin zabił w niej wszystko, czym dotąd żyła, zniszczy ł cały jej świat.
-
Akt II
Wydany z okazji imienin Tatjany bal kostiumowy jawi się jej jak jakiś upiorny sen. Wszystko zdaje się nierealne, wynaturzone. Demoniczny "wilk" porywa ją do tańca, zewsząd otaczają zamaskowane twarze... Kim jest ten O***, który aranżuje całą zabawę, zakłada jej, a potem Lenskiemu opaski na oczy...? Także Monsieur Triquet, Francuz będący u nich na pensji, zawsze rozśmieszający wszystkich kupletami, dziś wydaje się Tani złowieszczy, kiedy śpiewa swój żarcik na jej cześć ofiarowując w prezencie groteskowy tort...
Jest i Oniegin. Przyjechał namówiony przez Lenskiego. Rozdrażniony ploteczkami na swój i Tatjany temat, prowokacyjnie flirtuje z Olgą, budząc tym rosnącą zazdrość Lenskiego i pogłębiając bezbrzeżną rozpacz Tatjany. Między przyjaciółmi rodzi się napięcie, które na chwilę tylko opada podczas popisów Triqueta. Spór z nową siłą wybucha przy następnym tańcu. Ku zdumieniu zebranego towarzystwa, Lenski wyzywa Oniegina na pojedynek.
O szarym brzasku Lenski czeka na odludziu ze swym sekundantem Zarieckim na spóźniającego się Oniegina, z którym ma teraz stoczyć walkę na śmierć i życie. Rozmyśla o swojej młodości i szczęśliwych chwilach miłosnych uniesień (aria "Gdzie, o gdzież jesteście młodości mej złociste dni"). Oniegin wreszcie nadchodzi, przyprowadzając jako sekundanta swojego służącego, co może być -- w myśl słów Zarieckiego -- traktowane jako próba lekceważenia przeciwnika. Mimo to dawni przyjaciele stają naprzeciw siebie. Nic już nie może ich powstrzymać, choć obaj tego żałują wiedząc, że pojedynek całkowicie nie ma sensu. Wystarczyłoby podać sobie ręce. Ale żaden nie chce uczynić tego pierwszy. I tak oto dają powodować sobą jakiejś fatalnej konieczności.
Padają strzały. Lenski, kolejna ofiara Oniegina, osuwa się na ziemię.
-
Akt III
Petersburg. Ekstrawaganckie towarzystwo nurza się w perwersji i dekadencji, ale pod tą pozorną barwnością czuje się znużenie, jakąś mechaniczną ceremonialność. Właśnie kończy się polonez, który wygląda w tych okolicznościach jak zaprzeczenie samego siebie. Główną atrakcją wieczoru jest wyzywający pokaz mody, animowany przez niewyczerpanego, demonicznego O***. To on wywołuje na scenę bohaterów dramatu.
Wchodzi Oniegin. Długo nie było go w Petersburgu. Pragnąc stłumić ból po zabójstwie Lenskiego, wiele lat błąkał się po świecie. Gnany z miejsca na miejsce nudą i czczą ciekawością, poznał aż nadto dobrze złudne rozkosze ziemskie. Ten sam pusty blichtr świata, od którego uciekł, widzi jednak po powrocie do kraju także w rodzinnych stronach. Tu też nic już nikogo nie bawi...
Goście mimo upływu lat rozpoznają Oniegina, zastanawiają się, kim teraz jest, kim się stał przez te lata, jaką przywdział maskę.
Uwagę Oniegina zwraca zjawiskowo piękna kobieta o arystokratycznych manierach, jak się okazuje żona księcia Griemina, jego dawnego przyjaciela, który wynosi jej zalety pod niebiosa. W postaci księżnej Oniegin ze zdumieniem rozpoznaje Tatjanę. Ten widok poruszył w obumarłej duszy Oniegina nieznane, a może stłumione uczucia. To spotkanie z przeszłością wydaje mu się jedyną szansą na odkupienie pustego i jałowego życia.
Również Tatjana przeżywa później to nieoczekiwane spotkanie. Wie, że tak naprawdę kochała i kocha tylko jego, ale zmieniła się pod wpływem życiowych doświadczeń. Jest już kimś innym. To mówi też Onieginowi, kiedy ten do niej przychodzi.
Oniegin błaga o przebaczenie, nakłania Tatjanę do wspólnej ucieczki. Wszystko daremnie. Tatjana rozstaje się z nim na zawsze. Oniegin zostaje sam, z żalem za utraconą miłością i tragicznym poczuciem, że przegrał swoje życie.
A O*** będzie go nadal torturował wiecznie powracającymi obrazami czynów, których nie da się już cofnąć, wyborów, których nie można zmienić, osób, które uczynił swymi ofiarami. A wśród tych ofiar, co Oniegin dobrze już rozumie, jest także on sam.