• Kontrast
      • Animacje: Wyłącz
      • Kontrast: A Domyślna wersja kolorystyczna A Czarny tekst na białym tle A Biały tekst na czarnym tle A Czarny tekst na żółtym tle A Żółty tekst na czarnym tle
      • Powiększ tekst: Ctrl plus
      • Pomniejsz tekst: Ctrl minus
      • Przywróć: Ctrl zero
  • Wybierz język angielski EN
  • Butik
  • Newsletter
  • VOD
  • Dla mediów
Teatr Wielki - Opera Narodowa Teatr Wielki - Opera Narodowa
  • Strona główna
  • Repertuar
    • Kalendarium
    • Sezon 2024/25
    • Sezon 2025/26
    • Wystawy
    • VOD
  • Bilety
    • Kup bilet
    • Informacje dla widzów
    • Zwroty biletów
  • Teatr
    • Aktualności
    • Polski Balet Narodowy
    • Ludzie
    • Miejsce
    • Kulisy
    • Historia
    • Kontakt
  • Działalność
    • Edukacja
    • Galeria Opera
    • Muzeum Teatralne
    • Akademia Operowa
    • Konkurs Moniuszkowski
    • Dla mediów
    • Organizacja imprez
    • Wynajem kostiumów
    • Wynajem rekwizytów
    • Fundusze unijne
    • Dotacje celowe

LUDZIE TEATRU

To właśnie dzięki nim na każdym spektaklu kurtyna może pójść w górę. Mimo że nie widać ich z widowni, są odpowiedzialni za szereg kwestii: od artystycznych aż po czysto techniczne. Garderoby, biura, pracownie rzemieślnicze, foyer – w tych miejscach również tworzy się sztuka.

Poznajcie bliżej naszych pracowników.

  • Zobacz zdjęcie: Anna Jarzęcka, Katarzyna Bojaryn, Justyna Zanni, Magdalena Freino, Danuta Chmurska, Sławka Librant, Ewa Paciorek, Adrianna Błaszczak, Agnieszka Bajer, fot. Magda HueckelAnna Jarzęcka, Katarzyna Bojaryn, Justyna Zanni, Magdalena Freino, Danuta Chmurska, Sławka Librant, Ewa Paciorek, Adrianna Błaszczak, Agnieszka Bajer, fot. Magda Hueckel
  • Zobacz zdjęcie: Izabela Bartczak, Elżbieta Balcerzak, Joanna Polokova, Katarzyna Załęcka, Małgorzata Osuchowska, Marta Sadowska, Paulina Zyśk, Wanda Motoczyńska, fot. Magda HueckelIzabela Bartczak, Elżbieta Balcerzak, Joanna Polokova, Katarzyna Załęcka, Małgorzata Osuchowska, Marta Sadowska, Paulina Zyśk, Wanda Motoczyńska, fot. Magda Hueckel
  • Zobacz zdjęcie: Zbigniew Perkowski, Waldemar Albrecht, Sebastian Aleksandrowicz, Paweł Kotuniak, Michał Piskor, Marcin Olszowy, Krzysztof Knurek, Jarosław Zaniewicz, fot. Magda HueckelZbigniew Perkowski, Waldemar Albrecht, Sebastian Aleksandrowicz, Paweł Kotuniak, Michał Piskor, Marcin Olszowy, Krzysztof Knurek, Jarosław Zaniewicz, fot. Magda Hueckel
  • poprzedni
  • następny
  • Galeria
  • Czas trwania
  • Zdjęcia
  • Wideo
  • Wideo
  • Wirtualny Spacer

  • Waldemar Albrecht
    Modelator

    W swojej pracy lubię to uczucie skupienia, które towarzyszy mi podczas przenoszenia wizji scenografa na wykonywane przeze mnie elementy scenografii spektaklu. Muszę pogodzić oczekiwania z praktyką. By było nie tylko ładnie, ale również bezpiecznie, ciężkie kamienie były tak naprawdę lekkie, a rzeźba z marmuru wglądała jak z Carrary, a nie ze styropianu. Ważne jest doświadczenie, ale i duży element improwizacji oraz ciągła nauka. Łączenie i klejenie materiałów wymaga też znajomości różnych technik. Istotni są też ludzie i to, by we wspólnej pracy wzajemnie się uzupełniać. W zależności od realizowanego tytułu klasyczny schemat mistrz i uczeń jest bardzo elastyczny. Można być raz mistrzem i raz uczniem. Ważne, by umieć się odnaleźć w takich zmiennych.

    Wykorzystuję wiedzę, którą przez lata zdobywałem w teatrze, podpatrując moich kolegów, ale i scenografów. Kreuz Majewski na przykład miał tendencję do przychodzenia do pracowni i wklejania w już gotowe makiety swoich projektów, można powiedzieć śmieci. Pamiętam, jak kiedyś dokleił na maszcie kółeczko z modeliny. I moje spostrzeżenie – to takie oczywiste, że na maszcie powinno być kółko. Wszystko pasowało. Z kolei Ryszard Kaja przy realizacji swoich projektów scenograficznych poddawał się swojej intuicji, często improwizował i to był zawsze dobry kierunek. Dzięki temu uzyskiwał kolorowe i charakterystyczne dla jego stylu formy. Dla mnie największą radością jest moment zobaczenia na scenie, jak to co wykonałem wkomponowuje się w całość. Efekt mojej pracy w zestawieniu z pracą pozostałych pracowni

  • Sebastian Aleksandrowicz
    Solista orkiestry – obój

    Opera towarzyszy mi od dzieciństwa. Nie tylko dlatego, że mieszkałem raptem 300 metrów od budynku Opery Śląskiej. Jako dziecko melomanów od najwcześniejszych lat – sześciu, może siedmiu – chodziłem z nimi na spektakle operowe. Z tego czasu towarzyszy mi taka anegdota, która podczas wystawień „La Bohème” powraca jak bumerang. Otóż zafascynowany i skupiony na oglądaniu, jak pod koniec pierwszego aktu scenografia w magiczny sposób znika w głębi sceny, zupełnie zapomniałem, że przed spektaklem nie odwiedziłem toalety. Wstyd był na cały teatr.

    Później, już absolwent uniwersytetu muzycznego dostałem się do dwóch orkiestr: opery i Polskiego Radia. To był dla mnie duży dylemat, który z tych zespołów wybrać. Nie zapomnę rady prof. Stanisława Malikowskiego, który poradził mi operę. Że to ciekawa i na pewno nie nudna perspektywa. I tak pracuję w Operze Narodowej już 26 sezon. Po drodze oczywiście pojawiły się różne inne projekty, ale to opera dała mi te możliwości. Przede wszystkim dzięki ludziom których tu spotkałem i nadal spotykam. Artystom, realizatorom i moim kolegom z zespołu. Ale także pracownikom administracji, których spotykam już na wejściu do teatru. Te same panie, z którymi się witam, zamieniam kilka zdań, z którymi znamy się z imienia. I wyzwania, które wciąż się pojawiają. Tu nie ma nudy. Ciągle coś nowego, ciągle się czegoś uczę. Dużym wyzwaniem było na przykład wystawienie „Orestei” Iannisa Xenakisa. Zupełnie na nowo musiałem uczyć się to zagrać. Ale ponieważ jestem zadaniowcem, zrobiłem to, zagrałem. I dzięki takim projektom uwielbiam operę, choć za operą jako gatunkiem paradoksalnie nie przepadam.

  • Agnieszka Bajer
    Alt, chór Teatru Wielkiego - Opery Narodowej

    „Rób to co kochasz, a nie przepracujesz ani jednej godziny” – to powiedzenie w pełni oddaje to, co odczuwam. W Operze znalazłam drugi dom, przyjaciół, których mogę nazwać rodziną – włoską rodziną, pełną temperamentu i energii.

    Na początku pracy nad kolejną premierą jest chaotycznie, a im bliżej premiery chaos zamienia się w poukładane piękno. Doświadczyłam tego ostatnio podczas pracy nad „Chorus Opera”, na które to przedstawienie serdecznie zapraszam.
    Ten spektakl w pełni oddaje rolę chóru i pokazuje, że grupa indywidualistów tworzy razem spójną i wartościową całość.

    Kiedy potrzebuję poczuć się dopieszczona indywidualnie jako artystka, występuję w komediowych spektaklach improwizowanych. Kocham to połączenie dobrego humoru z nieprzewidywalnością. Dobrze się w tym odnajduję. Do tego stopnia, że marzy mi się stworzenie opery improwizowanej z przymrużeniem oka, dzięki której na scenie będę mogła pokazać wszystko to co kocham.

  • Elżbieta Balcerzak
    Kierowniczka sekcji garderobianych i charakteryzatorek

    "Pamiętam, jak usłyszałam kiedyś od jednej z koleżanek, że idzie na scenę, bo artystka ma suknię, którą ciężko się zapina i musi patrzeć, żeby jej nie spadła. Wiadomo, że patrzeniem nie pomożemy, ale staramy się nawet w takiej formie zaklinania rzeczywistości wesprzeć kogoś, kto jest na scenie. Więź między garderobianą a artystą jest bardzo silna i jak wszystko na scenie wychodzi cieszymy się razem. Natomiast charakteryzacja, którą wykonujemy, to nie jest tylko makijaż. Czeszemy, dolepiamy wszystkie elementy zarostu, a czasami też zmieniamy kształt całej twarzy. Niekiedy mówimy o charakteryzacji, która uniemożliwia rozpoznanie osoby i nie jest to maska, tylko prawdziwa twarz poszerzona przez elementy protetyczne. Wszystko robimy same na miejscu. Wykonujemy odlew twarzy i na gipsowym modelu rzeźbimy efekt, który chcemy uzyskać".

  • Izabela Bartczak
    Zastępczyni kierownika działu impresariatu, organizacji pracy artystycznej i obsad (IMOPA)

    „Praca w IMOPA przypomina mi czasem pracę na wieży kontroli lotów – tyle jest czynników, spraw i wątków, które trzeba wziąć pod uwagę. IMOPA steruje pracą artystyczną opery, nawiguje bieżący repertuar, pilotuje umowy z artystami, zatwierdza przyloty i wyloty, a jednocześnie układa grafik działań na przyszłe sezony. W ciągu jednego dnia mogę szukać nagłego zastępstwa za dyrygenta na próby, które zaczynają się jutro, szukać heldentenora do produkcji, którą zagramy za dwa lata, a jednocześnie rozwiązywać zupełnie nierozwiązywalne problemy w umowach solistów i odpowiadać na ich liczne zapytania. Na szczęście mamy w IMOPA wyjątkową, mocno kobiecą załogę i to dzięki niej wszystkie samoloty ostatecznie bezpiecznie lądują i opera może ciągle grać”.

  • Adrianna Błaszczak
    Sekcja II skrzypiec, orkiestra Teatru Wielkiego - Opery Narodowej

    Ostateczny kształt spektaklu operowego lub baletowego poprzedzony jest tygodniami przygotowań. Zaczynamy od indywidualnej pracy z materiałem nutowym, potem odbywają się próby z dyrygentem i całym zespołem muzycznym, aby na końcu połączyć starania wszystkich twórców na scenie. Rola II. skrzypiec jest trudna do uchwycenia. W naszym głosie przeważnie zawarte są wypełnienia harmoniczne i rytmiczne oraz wsparcie melodyczne I. skrzypiec. Tworzymy więc charakter, motorykę i nastrój dzieła. Niejednokrotnie pilnujemy też porządku rytmicznego podczas przebiegu całego utworu muzycznego. Pięknie tę funkcję w odniesieniu do kwartetu smyczkowego określił Norbert Brainin z Amadeus Quartet: „kwartet to butelka wina; I. skrzypce to etykieta, wiolonczela to butelka, a II. skrzypce i altówka to wino”. Przenosząc na grunt opery, sekcja II. skrzypiec współtworzy i wpływa na smak dzieła.

    Inspirację do codziennej pracy odnajduję w pięknie przyrody i sztuce, szczególnie w impresjonizmie. Dużą radość czerpię z pracy z młodymi ludźmi. Ich otwarcie, szczerość, pasja i chęć do pracy dodaje mi skrzydeł, a serce przepełnia nadzieja, że rośnie nowe pokolenie melomanów.

  • Katarzyna Bojaryn-South
    Sekcja perkusji, orkiestra Teatru Wielkiego - Opery Narodowej

    Mówi się, że praca to twój drugi dom. W moim przypadku jest to nieprawda. Praca to mój pierwszy dom i mój mąż o tym wie.

    Muzykę na początku często wybiera się z pasji, miłości. Często też łatwo można zatracić ten entuzjazm, który pojawia się na początku. Zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego moje poza operowe aktywności również dotyczą muzyki, ale już w zupełnie innym wymiarze. Uczę w szkole. Z dużą ciekawością i życzliwością obserwuję młodych ludzi. To pokolenie, które zasadniczo różni się od mojego. Zasada: nie wychylaj się, poczekaj aż ktoś cię dostrzeże u nich zupełnie nie działa. I bardzo mi się to podoba. W pracy z nimi, podczas nauki w szkole widzę, że właśnie wychodzą, pokazują się. A jak im coś nie wyjdzie potrafią powiedzieć ‘ok, pomyliłem się, wyciągam z tego wnioski’. To jest cudowne doświadczenie, z którego czerpię tę najlepszą energię. Mój mąż, grający na co dzień za granicą i czasami z polskimi orkiestrami, też mi na to zwraca uwagę. Na ten pewien rodzaj niedowartościowania, zagubienia. A jesteśmy przecież muzykami, którzy swoimi umiejętnościami nie odbiegają od światowych standardów. Czasem nawet je przewyższają. Szczególnie ci, którym ten rodzaj pokoleniowego niewychylania się towarzyszy przez całe życie zawodowe.

  • Danuta Chmurska
    Założycielka i dyrygentka Chóru "Artos" im. W. Skoraczewskiego

    Teatr to mój drugi dom – jestem tu od dziecka. Najpierw jako chórzystka w harcerskim chórze Władysława Skoraczewskiego, a dzisiaj jako prowadząca chór. Pasja połączona z pracą to najpiękniejsza rzecz jaka mi się przydarzyła.
    Uwielbiam tę pracę. Dzieci to żywioł i energia, a ja staram się im pokazać jak przenieść tę energię i radość na scenę, jak pięknie śpiewać i kochać muzykę, jak szanować wszystkich którzy tworzą ten teatr. To miejsce to niezwykli ludzie – dyrygenci, reżyserzy, scenografowie, ale też wszyscy pracownicy sceny. Moje dzieci, które choć raz wzięły udział w operze już na zawsze zapamiętają tę niezwykłą magię. A ja daję im możliwość wykonywania najróżniejszych gatunków muzyki i jestem pewna, że wyrosną z nich prawdziwi melomani i bywalcy sal koncertowych.

  • Magdalena Freino
    Sopran, chór Teatru Wielkiego - Opery Narodowej

    Moja praca to kreowanie roli – w Operze Narodowej na największej scenie operowej, w reklamie – w znacznie mniejszym kadrze.
    W obu jednak przypadkach wykorzystuję swoje doświadczenie, które wynika z możliwości pracy z różnymi reżyserami. Lubię podglądać ich pracę, czerpać i przenosić rozwiązania w inne obszary moich aktorskich fascynacji. Choć przyznam, początki pracy w reklamie nie były łatwe. Przerysowane gesty sprawdzają się w operze, w końcu – wielka scena, wielki gest. W kadrze filmowym wyglądają jednak groteskowo.

    Jestem kobietą silną i otwartą na nowe doświadczenia, lubiącą się uczyć. Wiem na pewno, że to, co łączy te dwa z pozoru odległe obszary, to prawda i uczciwość. Jeśli tego brakuje, można zostać dość szybko zdemaskowanym. Nawet śpiew w chórze czyli w grupie przed tym nie uchroni. Fałsz jest zawsze widoczny.

    W moim przypadku ustawienie granicy pomiędzy prywatnym a zawodowym życiem jest o tyle trudne, że w chórze śpiewa również mój mąż. Gdyby chociaż tańczył w balecie lub odwrotnie... W ten sposób wszystkie nasze zawodowe trudności i radości są spotęgowane.

    Jestem miłośniczką zwierząt, szczególnie kotów. W domu mam dwa. Kocham je obserwować, przytulać ale i dawać swobodę. Wspieram m.in. fundację ratującą konie od rzeźni. W nich, jak we mnie, jest wielka radość życia i czerpania z niego tego, co najlepsze. I to daje mi również praca w operze, z najlepszymi artystami: śpiewakami, reżyserami, muzykami i dyrygentami.

  • Anna Jarzęcka
    Pracownia charakteryzatorów Teatru Wielkiego - Opery Narodowej

    Praca charakteryzatora w Operze polega na wykreowaniu postaci w większości według projektu scenografa. Jest to możliwe dzięki makijażowi, peruce, sztucznemu zarostowi czy maskom. Potrafimy to zrobić same indywidualnie dla każdego artysty. Pomagamy wcielić się w role. Daje to ogromną satysfakcję. Ludzie, z którymi pracuję, są bardzo wrażliwi na piękno, ale także odporni na stres. Czasem naprawdę mały zespół charakteryzatorek musi przygotować do wyjścia na scenę nawet dwieście osób, bez żadnych stop klatek, poprawek, bo wszystko dzieje się na żywo. Artysta wychodzi i tak naprawdę nie ma odwrotu.

    Myślę, że w teatrze jest jakaś magia, która wciąga ludzi i zostają tu na wiele lat. Kochają swoją pracę, otaczającą ich muzykę, taniec i śpiew znakomitych artystów. I ja tak mam:)

  • Krzyś Knurek
    Producent

    Pracuję w Teatrze Wielkim od 2011 roku. Zaczynałem jako stażysta – asystent reżysera podczas wznowienia Wesela Figara w reżyserii Keitha Warnera. Obecnie pracuję jako producent i reżyser wznowieniowy. Jako producent zajmuję się podpisywaniem kontraktów ze współrealizatorami nadchodzących premier. Opiekuję się także budżetem pionu technicznego: moim zadaniem jest pilnowanie, aby podczas produkcji dekoracji, rekwizytów, kostiumów i peruk do nowych przedstawień nie wydać więcej pieniędzy, niż możemy. Czuwam również nad prawidłowym przepływem informacji pomiędzy twórcami a teatrem. Moim zadaniem jest dopilnować, aby każda osoba pracująca przy przedstawieniu wiedziała wszystko, co potrzebuje wiedzieć, aby móc wykonać powierzone zadanie.

    Jako reżyser wznowień przypominam działania sceniczne artystom, którzy występują w naszych przedstawieniach w kolejnych sezonach po premierze tytułu. Robię wszystko, aby premierowa jakość i atmosfera spektaklu była dostępna dla każdego widza, nawet tego, który ogląda je wiele lat później. Przywiązuję się do tych spektakli, mimo, że nie są moje, a powracająca co roku muzyka po kilku sezonach jest jak stary przyjaciel, który wraca z dalekiej podróży. Cieszę się, kiedy soliści, z którymi wcześniej pracowałem wracają do nas i możemy spotkać się po raz kolejny, a wznawiane tytuły towarzyszą nam w naszych życiach.

    Dzięki mojej pracy spotykam realizatorów z całego świata: reżyserów, choreografów, scenografów, kostiumografów, reżyserów świateł i video. Każda ekipa przychodzi do nas z wyjątkową, sobie tylko właściwą wizją, a my próbujemy zamienić ich projekty w rzeczywistość. Nie wolno przy tym zapominać, że mają prawo do tego, aby zmienić zdanie: proces twórczy jest płynny, wobec czego często musimy wykazać się elastycznością i spokojem. Mam tu wiele życzliwych osób, to chyba największa zaleta tej pracy. To wielki luksus pracować z ludźmi, których uważamy za swoich przyjaciół.

  • Paweł Kotuniak
    Kierownik Sekcji Intendentury

    To, co lubię w swojej pracy, to jej różnorodność. Z pozoru wydaje się, że przy logistyce i organizacji w teatrze schemat rozwiązań i utartych czynności jest ten sam. To jest jednak tylko połowiczna prawda. Dużym wyzwaniem są wydarzenia zewnętrzne. Sprostanie oczekiwaniom organizatorów, a jednocześnie respektowanie wymogów miejsca, w którym pracuję jest czasami trudne do pogodzenia. Finalnie jednak zawsze się wszystko udaje, a zrozumienie obu stron jest kluczowym elementem powodzenia. Rozumieją to również moi koledzy z zespołu, z którymi pracuję i na których pomoc oraz elastyczności zawsze mogę liczyć. Przyjemnym jest również obserwowanie jak układają się poszczególne elementy organizacyjne, których efektem jest choćby koncert gwiazdy muzyki jazzowej, konferencja czy spotkanie autorskie oraz świadomość, że także i moja praca się na to złożyła.

  • Sławka Librant
    Starsza Mistrzyni w Malarni Kostiumów

    Pracuję w wyjątkowym miejscu – malarni kostiumów. Jako osobny byt jest rzadko spotykanym rozwiązaniem na świecie. U nas jest ewenementem. W swojej pracy z kostiumami robię dosłownie wszystko – kiedy trzeba upiększam, kiedy trzeba postarzam. Ten moment, kiedy dostaję projekty kostiumów jest najbardziej ekscytujący. Jak urzeczywistnić projekt, jakich środków użyć by z jednej strony osiągnąć zamierzony efekt; a z drugiej – spełnić oczekiwania kostiumografa i sprostać jego często, szalonym wizjom. Zdarzyło mi się kiedyś przygotowanie kostiumu – białego garnituru – który miał wyglądać jak gipsowa rzeźba i jeszcze miał być na tyle elastyczny, by pianista mógł w nim grać. Albo malowanie dużych kwiatów na 12 jedwabnych sukienkach. Każdy z nich miał być inny. Pisałam też ikony na ornatach i malowałam wizerunki Matki Bożej na sztandarach. Zdarzyło mi się również malować niesamowite, drapieżne tatuaże, które pokrywały całe ciało. A tak naprawdę było to body uszyte z materiału zwanego skinem, czyli tzw. drugiej skóry. Innym sekretem mojej pracy jest patynowanie kostiumów, butów. Nowe mają wyglądać na stare i używane, a nawet tak zniszczone, jakby właściciele spędzili w nich 20 lat. Z widowni widać każdy fałsz. Autentyzm można uzyskać tylko poprzez żmudny i długi proces. Nie można pójść na skróty. Moja praca jest moją pasją i dlatego robię te magiczne metamorfozy przez prawie całe życie.

  • Wanda Motyczyńska
    Rzemieślniczka w pracowni szewskiej

    „Wolę mówić, że pracuję w pracowni obuwia niż w pracowni szewskiej. Pracownia szewska wiąże się z samym szewcem, a ja w zasadzie z zawodu jestem cholewkarzem. Szewc sam nie zrobi buta, ja też nie. Oczywiście zdarza się i taka sytuacja, ale są to dwa zupełnie różne zawody. Np. do 'Halki' trzeba było stworzyć ponad sto par butów i tak wyszło, że około osiemdziesięciu procent zrobiłam sama. Śmiałam się wtedy, że ode mnie zależy premiera, bo jak nie ja, to wszyscy będą musieli wyjść boso. A jeśli już żartujemy, to zawsze gdy przychodzą wycieczki, powtarzam dzieciom powiedzenie, które mamy w pracowni: diabeł ma tylko dwa kopyta, a szewc sto, a nawet więcej”.

  • Marcin Olszowy
    Inspektor chóru

    Od najmłodszych lat kształciłem się w kierunku muzycznym i dziś wiem, że to duże szczęście robić to, czego się uczyłem i do czego dążyłem. Pracę w Operze rozpocząłem jeszcze na studiach, śpiewając w chórze akademickim, który działał przy teatrze. Dla mnie wtedy, jako studenta, było to niesamowite doświadczenie. Poznałem wspaniałych śpiewaków, reżyserów, dyrygentów. Na młodym człowieku robiło to duże wrażenie. Dzisiaj pomimo upływu lat każda premiera, każdy spektakl jest dla mnie wielkim przeżyciem. Obecnie – pełniąc funkcję inspektora chóru, mam nowe zadania i nową rolę. Koordynuję pracę artystów chóru zarówno na scenie jak i w trakcie przygotowań do premiery. Jest to duże wyzwanie, gdyż chór składa się z wielu indywidualności, a przecież jako zespół musimy „śpiewać jednym głosem”. Jestem przekonany, że udaje się nam to znakomicie o czym świadczy chociażby sukces jednej z ostatnich premier, która w całości opiera się na wyeksponowaniu roli chóru. Chór jest tutaj pierwszoplanowym bohaterem, a słynne sceny chóralne tworzą bardzo dobrze przyjęty Chorus opera. Bilety na ten tytuł są wyprzedane na długo przed wystawieniem, a my – Chór Opery Narodowej – jesteśmy wizytówką naszego teatru.

  • Małgorzata Osuchowska
    Kierowniczka pracowni garderobianych

    „Poza przygotowaniem strojów zajmujemy się też ich konserwacją: pierzemy, jeśli pojawiają się przetarcia – cerujemy, prasujemy, w czasie pandemii dodatkowo ozonujemy całą garderobę. Potem oczywiście przynosimy, pomagamy założyć, co w przypadku niektórych rozbudowanych kostiumów nie zawsze jest takie proste. Przed każdym wyjściem na scenę kostiumy są uważnie sprawdzane, ale jeżeli coś puści na scenie, to musimy szybko rozwiązać problem. Najlepiej tak, by publiczność w ogóle nie zorientowała się, że coś się stało. Gdy jest możliwość, by artysta zniknął za kulisami, to szybko zszywamy igłą i nitką, ale zazwyczaj mamy tylko sekundę i na taką sytuację zostają agrafki. Trudniejsze są zazwyczaj spektakle baletowe – tutaj jest więcej przebiórek, różne obsady, które codziennie się wymieniają, a my na drugi dzień musimy nie tylko wyczyścić kostium, ale i dopasować go do zupełnie innego solisty – nasza praca nie kończy się jeszcze przez długie godziny, po tym jak artyści już zejdą ze sceny”.

  • Ewa Paciorek-Sejdak
    Solistka waltornistka orkiestry Teatru Wielkiego - Opery Narodowej

    Momentem przełomowym w mojej karierze muzycznej było zamienienie w liceum skrzypiec na waltornię. Mogę powiedzieć, że od tego czasu wszystko zaczęło się układać. Ukończyłam studia za granicą, do podjęcia pracy w Operze Narodowej poprowadziła mnie zaś dość pokrętna ścieżka. Jestem pierwszą kobietą, i jak dotąd jedyną, która jest solistką sekcji waltorni.

    Występuję regularnie także z orkiestrami zagranicznymi. Co roku biorę udział w Festiwalu Verbier. Tam z kolei jestem pierwszym muzykiem z Polski w sekcji blaszanej. W ramach Festiwalu cenię sobie współpracę z muzykami z Metropolitan Opera. Dzięki ich doświadczeniu, znajomości repertuaru oraz stażu pracy wiele się nauczyłam. Na pewno też wyzbyłam się pewnego rodzaju niedowartościowania, które jest charakterystyczne w naszym kraju. Inspirowali mnie bowiem w trakcie występów tacy dyrygenci, jak sir Simon Rattle, Christoph Eschenbach, Klaus Mäkelä czy Charles Dutoit. Transmisje koncertów festiwalowych na Medici.tv, a w takich biorę udział, dość często z jednej strony deprymują - świadomość, że jest się słuchanym i oglądanym na żywo na całym świecie może działać paraliżująco; z drugiej jednak strony są idealnym testem predyspozycji zawodowych. Lubię się sprawdzać w takich sytuacjach, dodaje mi to skrzydeł. Wtedy czuję się również ambasadorką Polski.

    Moje prywatne fascynacje pokrywają się z zawodowymi. Intryguje mnie ludzkie ciało i jego tajemnice. W czasie pandemii studiowałam fizjoterapię na warszawskim AWF-ie, zgłębiałam Technikę Alexandra oraz trenowałam jogę. To wszystko pomogło mi jeszcze lepiej zrozumieć techniki oddechowe czy taki dobór ułożenia ciała, by jak najpiękniejszy dźwięk wydobywać z mojego instrumentu. I to mi się udaje!

  • Zbigniew Perkowski
    Kierownik eksploatacji scen Moniuszki i Młynarskiego

    W Teatrze jestem od lat 70. To sporo czasu, by zobaczyć, jak zmieniają się technologie i rozwiązania, które wykorzystujemy w pracy na scenie. Jak nimi operują scenografowie. Bo to ich pomysły w znacznej mierze musimy urzeczywistniać. I reżysera oczywiście też. Stąd na etapie planowania kolejnej premiery dział sceny jest uwzględniany od samego początku. Często nawet przed prezentacją nowego tytułu konsultowane są z nami możliwości i rozwiązanie, które duet reżyser - scenograf chcieliby zastosować. Takie planowanie nie wyklucza jednak niespodzianek. I tego nawet najwytrawniejsi planiści nie są w stanie przewidzieć. Pamiętam, jak przed realizacją "Carmen" w latach 80., już po podniesieniu kurtyny przez scenę przeparadowało... dwóch strażaków.

    "Stalowe nerwy", opanowanie, pokora to cechy, które w mojej pracy są obowiązkowe. I ważne jest też, że nasza, zespołowa praca techniki jest doceniona. Po premierze "Peleasa i Melizandy", w którym to spektaklu było bardzo dużo zmian - przestrzenie w scenografii naprzemiennie były zasłaniane i odsłaniane, reżyserka uwzględniła w ukłonach również i nas - technikę. To było bardzo przyjemne uczucie, słyszeć te wszystkie oklaski podczas ukłonów i w tym czasie z perspektywy sceny zobaczyć widownię.

  • Michał Piskor
    Artysta chóru – baryton

    Moje życie to wycie..
    Od żywota zarania
    Walcząc z tremą od rana
    Śpiewam psalmy i szanty
    Jak zegara kuranty
    I sąsiadów wkurzając
    Na nic wciąż nie zważając
    Ćwiczę gamy, pasaże,
    to się w pieśni rozmarzę...
    Jestem szczęśliwym człowiekiem
    Mogę stwierdzić to z wiekiem
    Bo tę rzecz wykonuję
    Którą szczerze miłuję...

    Ten krótki, napisany przeze mnie wierszyk w zasadzie mówi wszystko.
    Śpiewam odkąd pamiętam. To co robię zawodowo jest naturalnym zwieńczeniem moich życiowych wyborów. Wszystko zaczęło się w kościele gdzie śpiewałem psalmy responsoryjne, potem były chóry – i młodzieżowe i dorosłe. Śpiew towarzyszył mi także gdy uprawiałem zapasy w stylu klasycznym. Niektórzy koledzy nazywali mnie wtedy „Pavarottim” lub „Śpiewakiem”. Jest też żeglarstwo, a jak żagle to – a jakże – śpiewanie szant. Mam to szczęście że jestem członkiem zespołu szantowego „Wikingowie”. Wraz z kolegami żeglujemy i szantujemy. Po studiach wokalnych w Bydgoszczy trafiłem do chóru Opery Narodowej i tak tu już śpiewam od 20 lat.

    Tu jest moje miejsce. Tu realizuję się wokalnie, zarówno zespołowo, jak również solowo. Oczywiście nie jest tak, że teatr to tylko euforia. Jak w każdej pracy są wzloty i upadki. Chór daje jednak poczucie spełnienia. Najbardziej cieszy mnie energia, którą wyzwala wspólna kreacja artystyczna. Zadziwiające jest gdy grupa ludzi z niewiadomych powodów podąża w jednym kierunku.

    Ale najfajniejsze jest to, że zawodowo robię to co kocham.

    Bo moje życie to wycie...

  • Joanna Polokova
    Kierowniczka biura organizacji widowni

    „Są różne kategorie widzów. Oczywiście są tacy, którzy dokładnie wiedzą, co chcą kupić. Ale jest też duża grupa ludzi, którzy chcieliby 'na coś pójść', ale potrzebują zachęty czy informacji. Zdarza się, że to czyjś pierwszy kontakt z operą czy baletem i musimy opowiedzieć o spektaklu albo że kogoś interesuje konkretny tytuł, ale potrzebuje opowiedzenia na przykład o sposobie jego wystawienia. To wielka rola naszych pracownic – bo tak się składa, że w naszym dziale mamy same panie – żeby każda osoba trafiła na taki spektakl i wystawienie, jakiego szuka i wyniosła z niego miłe wspomnienia”.

  • Marta Sadowska
    Kierowniczka działu obsługi widzów

    „Czasami na pytanie, co robię w teatrze, odpowiadam, że biegam, bo czasami tyle na raz się dzieje. Ale zupełnie poważnie to zajmuję się widzami. Razem z całym zespołem dbam, żeby widzowie czuli się tutaj dobrze, żeby łatwo im było się odnaleźć, zwłaszcza, gdy przychodzą pierwszy raz i nie wiedzą, dokąd się udać. Ogrom tego budynku naprawdę może onieśmielać. Poza tym sprawdzamy bilety, wręczamy artystom kwiaty na scenie, zajmujemy się wydawaniem zaproszeń, sprzedajemy programy, czasem musimy zorganizować też pomoc medyczną. Ale jesteśmy też świadkami bardzo radosnych wydarzeń, zdarzają się na przykład oświadczyny. Bywają spontaniczne, gdy po spektaklu wstaje pan i pyta swoją partnerkę, a cała widownia bije brawo. Jesteśmy tutaj dla widzów”.

  • Katarzyna Załęcka
    Asystentka kostiumografa, sekcja scenografii

    „Jako asystentka kostiumografa pomagam w realizacji kostiumów do premier w naszym teatrze.
    Jestem łączniczką między kostiumografami a naszymi pracowniami. Czuwam nad czasem, obsadą, guzikami, próbkami, kolorami, tkaninami, drukami, miarami, próbami i poszukuję kreatywnych i technicznych rozwiązań, żeby możliwe było przekuć projekt w sceniczną rzeczywistość.
    Ubieramy od stóp do głów żeby nadać postaciom odpowiednie kształty i żeby wszystkie elementy odpowiednio zagrały. Każdy projekt to nowy kostiumograf i nowe wyzwanie, nie ma czasu na nudę!”.

  • Justyna Zanni
    Sopran, chór Teatru Wielkiego - Opery Narodowej

    Można powiedzieć, że spędzam w teatrze „pół życia”. Staram się jednak równoważyć ten czas, między innymi rozwijając umiejętności aktorskie, występując w reklamach telewizyjnych oraz w serialach.

    Swoje pierwsze kroki w świecie dźwięków zaczęłam od gry na wiolonczeli i jednocześnie mniej więcej w tym samym momencie pojawiła się okazja, by śpiewać w chórze.
    Miałam cudownych nauczycieli, którzy swoją pasją wprowadzili mnie w świat muzyki, a ja z przyjemnością i pasją to podchwyciłam. To wtedy zaczęłam odkrywać magię śpiewu chóralnego. Na początku występowałam w chórze kameralnym, a później w Operze Narodowej. Praca ta wymaga ode mnie między innymi umiejętności oraz zdolności wtopienia się wokalnego w brzmienie całego zespołu. Oprócz tego, że wymaga ode mnie zapamiętywania utworów w różnych językach, jest też ciężką, fizyczną pracą. Prawie codziennie mamy próby czy to w sali czy już na scenie z pozostałymi artystami – dyrygentem, orkiestrą i solistami. A także sztuką umiejętnego używania instrumentu jaki posiadamy w naszych gardłach. Zwłaszcza, że ten instrument jest jeden jedyny i towarzyszy nam przez cały czas w pracy, w zawodzie śpiewaka.

  • Jarosław Zaniewicz
    Inspicjent

    Lubię, jak wszystko wokół mnie jest uporządkowane, ma swoje miejsce i czeka na odpowiedni moment, gdy obowiązują zasady. Na pewno takie podejście ukształtował we mnie taniec i późniejsza praca w zespole baletowym. Paradoksalnie wydawałoby się, że taniec, muzyka i szerzej – sztuka, to nieskrępowana wolność. Nic bardziej mylnego. Unosi się nad nimi niekwestionowana królowa nauk – matematyka. I ona również towarzyszy mi w codziennej pracy w teatrze. W nutach, niemalże z aptekarską dokładnością mam zapisane kto i kiedy powinien pojawić się na scenie, kiedy nastąpi zmiana świateł czy dochodzi do zmiany scenografii. Gdybym miał porównać zawód inspicjenta z innym, to pierwsze skojarzenie przywodzi kontrolera lotów. I nie tylko dlatego, że w obu przypadkach ważna jest synchronizacja tego wszystkiego, co dzieje się w określonej przestrzeni. Myślę, że łączy nas również poziom stresu, który generuje nasza praca. Opanowanie i spokój to rzeczowniki, które powinny dominować w podejściu do wykonywanej pracy. Ważne jest również zaufanie w zespole. Podczas spektaklu to ja mam decydujące zdanie i w przypadku choćby problemów technicznych, gdy coś nie zadziała, zespół realizatorski na scenie musi być przekonany, że podjęta przeze mnie decyzja jest słuszna. Inspicjent musi również znać teatr i jego zakamarki. Wiedzieć jak działa ta ogromna machina, do kogo zadzwonić i umówić poradę lekarską, gdzie zmierzyć kostium by pasował czy gdzie jest pielęgniarka podczas spektaklu. A nawet gdzie odesłać, by w biogramie na stronie teatru było właściwe zdjęcie. To do nas w pierwszej kolejności przychodzą artyści czy realizatorzy.

  • Paulina Dadas-Zyśk
    Kierowniczka działu koordynacji produkcji premier

    „Lubię każdy dzień w swojej pracy – jest pełen niespodzianek i nieprzewidywanych sytuacji. Zajmuję się obszarem technicznym, nie artystycznym, produkcji spektakli premierowych. Każda z nich jest inna, ma swoją dynamikę i właściwe tylko dla siebie wyzwania. Dbam o to, by oczekiwania produkcyjne reżysera, scenografa czy kostiumografa były zrealizowane. Z drugiej strony – czuwam nad budżetem i włączam czerwoną lampkę, gdy pomysły przekraczają możliwości finansowe. Co nie znaczy, że nie otrzymuję dodatkowych zleceń w trakcie produkcji. Najbardziej nietypowy pomysł, który miałam zrealizować, to zapewnienie robota, którego zadaniem miało być rysowanie kwadratu wyświetlanego równolegle na ekranie. W tym zadaniu przede wszystkim chodziło o czas. Na jego wykonanie miałam zaledwie kilka dni. Satysfakcja, którą mam, gdy uda się spełnić oczekiwania i jest akceptacja realizatorów jest niewypowiedzialna. A przyjemność oglądania tych efektów podczas premiery i uchwycenia mojego wkładu w jej powstawanie napawa mnie ogromną dumą”.




  • Strona główna
  • Udostępnij
do góry
  • Repertuar

    • Sezon 2024/25
    • Kalendarium

    Bilety

    • Abonamenty
    • Zakup biletów
    • Regulamin 2024/25
    • Regulamin 2025/26
    • Regulamin promocji 21% 10 czerwca 2025
  • Teatr

    • Aktualności
    • Polski Balet Narodowy
    • Ludzie
    • Miejsce
    • Historia
    • Kulisy
    • VOD
    • Podcasty
    • Kontakt
  • Działalność

    • Edukacja
    • Galeria Opera
    • Muzeum Teatralne
    • Archiwum
    • Akademia Operowa
    • Konkurs Moniuszkowski
    • Butik
    • Wynajem kostiumów
    • Wynajem rekwizytów
  • Inne

    • Informacje dla widzów
    • Deklaracja dostępności
    • Mapa strony
    • Newsletter
    • Monitoring
    • Polityka prywatności / Cookies
    • Ochrona danych osobowych
    • Wejdź w obiektyw
    • Pasieka w Teatrze
  • Współpraca

    • Partnerzy i sponsorzy
    • Współpraca i wsparcie
    • Organizacja imprez
    • Ogłoszenia
    • Oferty pracy
    • Dla mediów
    • Zamówienia publiczne
    • Zamówienia na usługi społeczne
    • Biuletyn Informacji Publicznej
Logo Instagram

Teatr Wielki - Opera Narodowa, plac Teatralny 1, 00-950 Warszawa, skrytka pocztowa 59

Rezerwacja miejsc: +48 22 692 02 08 Centrala: +48 22 692 02 00 E-mail: [email protected]

Europejski Fundusz Rozwoju Regionalne
''