Mieczysław Karłowicz (1876-1909) -- kompozytor i dyrygent. Urodził się na Litwie. Wzrastał w muzycznej atmosferze. Matka lubiła śpiewać pieśni, a ojciec Jan, etnolog i profesor lingwistyki, grał na fortepianie i towarzyszył żonie w domowym muzykowaniu. Najmłodszy z ich czworga dzieci, jedyny syn, uczęszczał do szkół w Heidelbergu, Pradze, Dreźnie i Warszawie, gdzie kształcił się również w grze na skrzypcach. Kontynuował w Berlinie i podjął tam też studia kompozytorskie. Berliński rok 1896 stał się jego „rokiem pieśni”. Napisał ich wówczas szesnaście, aż dziewięć do wierszy Kazimierza Przerwy-Tetmajera przepojonych aurą dekadencji (m. in. Pamiętam ciche, jasne, złote dnie, Smutną jest dusza moja aż do śmierci...). W pozostałych sięgnął do poezji Słowackiego (Skąd pierwsze gwiazdy), Konopnickiej (Na śniegu), Krasińskiego (Przed nocą wieczną), Asnyka (Zaczarowana królewna). Wcześniejszą pieśń Z nową wiosną (do słów Czesława Jankowskiego) posłał na konkurs kompozytorski „Echa Muzycznego” i otrzymał wyróżnienie. W sumie dwadzieścia dwie pieśni Karłowicza – kilka zaginęło – stanowią skarb polskiej literatury wokalnej.
Zamknął ten rozdział twórczości, pisząc: „Może muzyka wyżej nie potrafi się wzbić niż poezja, z pewnością jednak może polecieć gdzie indziej, w innym kierunku. Myśli powyższe skłoniły mnie do zaprzysiężenia wierności tej muzyce, która w przekonaniu moim zdolna jest sięgać najdalej i najgłębiej, to jest muzyce orkiestrowej” (1907). Ostatnią pieśń (z 1898 roku), Pod jaworem,do wystylizowanych słów ludowych, wydał wówczas w Berlinie, jako symboliczny znak przyłączenia się do Spółki nakładowej młodych kompozytorów polskich. Bywa zaliczany do muzycznej Młodej Polski z Grzegorzem Fitelbergiem, Karolem Szymanowskim, Ludomirem Różyckim i Apolinarym Szeluto; zniechęcały go jednak środowiskowe spory wokół wykonań i ocen utworów tej grupy. Dawniejsza miłość do skrzypiec przyniosła (trudny!) Koncert skrzypcowyA-dur (1902); solistą podczas prawykonania w Berlinie (gdzie sam dyrygował) był jego profesor, znakomity Stanisław Barcewicz.
Serię dzieł orkiestrowych rozpoczęła czteroczęściowa Serenada na smyczki (1897). Po muzyce teatralnej (prolog do dramatu Biała gołąbka) i Symfonii „Odrodzenie” powstało pięć poematów (1904-1909), dając muzyce polskiej symfonikę europejskiej rangi. W Warszawie poprowadził prawykonania swych poematów symfonicznych Powracające fale oraz Stanisław i Anna Oświecimowie. Fitelberg dyrygował w Berlinie pierwszą prezentacjątryptyku Odwieczne pieśni: Pieśń o wiekuistej tęsknocie, Pieśń o miłości i śmierci, Pieśń o wszechbycie – a także, w Warszawie, poematów Smutna opowieść i Rapsodia litewska. On też dokończył ostatnie dzieło Karłowicza: inspirowany opowiadaniem Turgieniewa Epizod na maskaradzie, nad którym pracę przerwała tragiczna śmierć. Kilka z tych dzieł kompozytor opatrzył literackim komentarzem, pisząc po młodopolsku o „zniweczonej duszy”, „strzaskanych marzeniach”, „spętanej woli”. Muzyka o gęstej instrumentacjii neoromantycznej ekspresji wyraża jednocześnie osobiste przeżycia twórcy.
Karłowicz - wysoki, wysportowany, zapalony fotograf, miłośnik Tatr - uczestniczył zresztą w otwarciu schroniska nad Morskim Okiem. Walczył z neurastenią, spokój odnajdywał właśnie w górach. Publikował opisy swoich tatrzańskich szlaków. Podczas samotnej narciarskiej wyprawy w lutym z Hali Gąsienicowej do Czarnego Stawu, pod Małym Kościelcem zginął w śnieżnej lawinie. Na dnie skalnej rozpadliny stoi w tym miejscu głaz z jego nazwiskiem. Wojciech Kilar skomponował (1976) w hołdzie Karłowiczowi poemat symfoniczny Kościelec 1909.
Opracowała: Małgorzata Komorowska
fot. ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem
OBSESJE
Wieczór baletowy w trzech częściach
ADAGIO & SCHERZO
Choreografia: Krzysztof Pastor | Muzyka: Franz Schubert
POWRACAJĄCE FALE
Choreografia: Emil Wesołowski | Muzyka: Mieczysław Karłowicz
MOVING ROOMS
Choreografia: Krzysztof Pastor | Muzyka: Alfred Schnittke, Henryk Mikołaj Górecki