Czy pszczoła może mieć coś wspólnego z operą i z muzyką? Ależ tak! Chociażby w operze Krzysztofa Pendereckiego Ubu Rex jedna ze scen dzieje się w pasiece, toteż w inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego (TW-ON, 2003) dwór króla Wacława i królowej Rozamundy paradował w pszczelarskich kapeluszach. Ale same pszczoły są przecież bardzo muzykalne – dają koncerty dzień w dzień, gdyż ich drgające w locie skrzydełka wydają różne dźwięki.
Skromny kompozytor i dyrygent śp. Czesław Kwieciński zasłynął ze swojego zamiłowania do pszczelarstwa. Przechadzał się po swej pasiece z kamertonem przy uchu i zauważył, że muzyka pszczół zmienia się zależnie od pracy, jaką się zajmują. Wentylują gniazdo, przylatują tam i wylatują na miodobranie, oblatują ul. Dostrzegł różnice między dźwiękami wydawanymi przez poszczególne osobniki: robotnice, trutnie i matki.
Z pszczelej rodziny najwięcej rozmaitych dźwięków wytwarzają robotnice. Powracają do ula z urobkiem z różnych roślin, toteż inaczej brzmi ton rzepakowy albo czereśniowy, jeszcze inaczej malinowy, akacjowy czy lipowy. Najciekawiej brzmi ton faceliowy – podekscytowane zebraniem tego pyłku pszczoły śpiewają w tercji małej. W słoneczne dni tony łączą się i wtedy pięknie grają „organy pasieki”. Trutnie też lubią chór; dobywają razem ton długi i ciągły. W środku lata, kiedy pszczela rodzina się powiększa, dochodzi do „śpiewu matek”. Wtedy stara królowa siedząca na plastrze nie trzepocze skrzydełkami, lecz tak, jak w prawdziwym śpiewie, oddycha – za pomocą swych owadzich przetchlinek i tchawek, a nowa królowa z rojowego matecznika jej odpowiada i tak powstaje pszczela antyfona.
Pszczele dźwięki są wyższe i niższe, ich skala nieznacznie wykracza poza oktawę. Można z nich komponować pieśni. Sam Kwieciński wykorzystał dźwięki pszczół, pisząc Hymn Apimondii, który złożony był z tonu lipowego, ulowego, rzepakowego i czereśniowego. O czym „śpiewają” pszczoły z dachu Teatru Wielkiego? Możecie się przekonać próbując teatralnego miodu z naszego butiku.
opracowała: Małgorzata Komorowska