Michał Borczuch urodził się w 1979 roku w Krakowie. Najpierw wybrał Wydział Grafiki na Akademii Sztuk Pięknych. Absolwent krakowskiej PWST na Wydziale Reżyserii. Zadebiutował KOMPOnentami Małgorzaty Owsiany, które zostały włączone do repertuaru Starego Teatru w 2005 roku. Na studiach reżyserskich był asystentem Krystiana Lupy przy Czarodziejskim flecie Mozarta, którego premiera odbyła się w Theater an der Wien w 2006 roku. Z Patricem Chéreau reżyser pracował rok w ramach stypendium The Rolex Mentor and Protégé Arts Initiative. Trzykrotnie nominowany do Paszportów "Polityki". Kapituła tak uzasadniała swój wybór: "wrażliwość, która pozwala stwarzać teatralne światy niezwykłe, nieoczywiste, zaskakujące, ale zawsze bardzo osobiste, a także unikatowa metoda pracy z aktorem, która owocuje jedynymi w swoim rodzaju kreacjami na granicy błazeństwa i dotkliwego obnażenia".
Michał Borczuch zapraszał do spektakli m.in. dzieci upośledzone społecznie i osoby autystyczne. Lepiej tam nie idź (2013) powstało m.in. przy udziale dzieci z Domu Dziecka w Szamocinie, które współtworzyły scenografię, światła i materiały audiowizualne do spektaklu. Dziecięca perspektywa posłużyła do opisu kapitalizmu polskich peryferiów. W Paradiso (2014) teatralny dialog między profesjonalnymi aktorami i amatorami z różnym spektrum autyzmu przerodził się w humanistyczną przypowieść zaskakującą nowatorstwem.
W 2007 roku zaczęto mówić o "aktorach Borczucha". Marta Ojrzyńska w Lulu Franka Wedekinda wykreowała postać małoletniej prostytutki bez epatowania patologiczną seksualnością. Borczuch po raz pierwszy w Polsce sięgnął po nieocenzurowaną wersję dramatu Wedekinda, ale zachował w spektaklu dystans wobec naturalistycznej opowieści. Krzysztof Zarzecki w Werterze (2009) stworzył rolę widma z epistolarnej powieści Goethego. Życiowa postawa romantycznego bohatera stała się ośmieszoną pustą pozą, ale jednocześnie egzystencjalnym doświadczeniem "człowieka bez właściwości" i outsidera naraz.
W 2009 roku Michał Borczuch wyreżyserował w Warszawie Portret Doriana Graya Oscara Wilde'a. Inspirujący się estetyką campu twórca sportretował współczesne pokolenie wielkomiejskich 30-latków. Zrealizowany w TR Warszawa spektakl miał być dowodem na powrót do formy jednej z najważniejszych polskich scen. W 2010 roku powstała Metafizyka Dwugłowego Cielęcia S. I. Witkiewicza. Aneta Kyzioł pisała wtedy w "Polityce": "Jeśli Bzik tropikalny Grzegorza Jarzyny w tym samym teatrze przed 13 laty był portretem upadku świata wartości i narodzin chaosu, to Metafizyka dwugłowego cielęcia Michała Borczucha pokazuje następstwa tego procesu dla kolejnego pokolenia".
Rok 2012 przyniósł debiut Michała Borczucha na deskach Schauspielhaus w Düsseldorfie. Reżyser pokazał Wojna nie ma w sobie nic z kobiety Swietłany Aleksijewicz, której bohaterkami są żołnierki walczące w butach na obcasach za ojczyznę. Do niemieckiego projektu reżyser po raz pierwszy zaprosił dramaturga, Tomasza Śpiewaka. Owocami ich współpracy jest m.in. Zachodnie wybrzeże. Powrót na pustynię Bernard-Marie Koltesa (2013), spektakl obliczony na konsekwentne wybijanie widza z rytmu i przyzwyczajeń. We wcześniejszym Hansie, Dorze i Wilku (2012) Borczuch "przypuścił frontalny atak na ukształtowaną przez Zygmunta Freuda współczesną kulturę analizy" (Joanna Wichowska).
Jako stypendysta The Rolex Mentor and Protégé Arts Initiative (programu dla najzdolniejszych młodych artystów z całego świata) Borczuchowi udało się zbudować partnerską relację z Patricem Chéreau, francuskim reżyserem teatralnym i filmowym. Twórcy, różniący się w podejściu do tekstu i sposobie prowadzenia historii, znaleźli wspólny mianownik w dociekaniu natury i celu teatru jako sztuki. Pod koniec programu mentorskiego Borczuch, jako jeden z siedmiu twórców z całego świata, zaprezentował w Wenecji pierwsze przymiarki do spektaklu Apokalipsa, który miał później premierę w Nowym Teatrze w Warszawie (2014). Bohaterowie to Pier Paolo Pasolini, Oriana Fallaci i Kevin Carter – wybitni i jednocześnie małostkowi krytycy kultury i społeczeństwa, w którym żyli i umierali.
Reżyser ucieka od dużych narracji i tak zwanych "ważnych problemów". Trzyma się obszarów codzienności, prywatności. Odsłania doświadczenia śmierci, słabości, samozniszczenia, pilnuje ironicznej perspektywy, dowierza raczej brzydocie niż pięknu, ale wystrzega się wszelkiego dogmatyzmu także w tej kwestii.