Byli bliźniakami. Urodzili się 3 listopada 1821 roku jako synowie zecera „Gazety Warszawskiej”, choć ich ojciec pochodził z rodziny szlacheckiej. Ukończyli szkołę baletową Teatru Wielkiego i całe życie poświęcili scenie warszawskiej jako niezrównani pierwsi tancerze naszego baletu.
Aleksander Tarnowski (1821-1882) „był potulny, mało mówiący, skromny zawsze”. Z natury i wyszkolenia okazał się rasowym tancerzem szczególnie cenionego typu noble. Był wykonawcą głównych ról w wielkim europejskim repertuarze romantycznym. Zasłynął jako niezrównany James w „Sylfidzie” Filippa Taglioniego. Był pierwszym polskim wykonawcą ról: Hrabiego de Saint Leona w „Hrabinie i wieśniaczce”, Księcia Alberta w „Giselle”, Benedykta w „Pięknej dziewczynie z Gandawy”, Salvatora Rosy w „Katarzynie, córce bandyty”, Febusa w „Esmeraldzie”, Hrabiego Leonarda w „Asmodei, diable rozkochanym”,Fernanda w „Paquicie” i Edmonda Dantèsa w „Hrabim Monte-Christo” – w opracowaniach choreograficznych Romana Turczynowicza. Tańczył także Don Alvaresa w „Rozbójniku morskim” i Konrada w „Korsarzu”. Partnerował na naszej scenie gwiazdom zagranicznym: Marii Taglioni, Carlotcie Grisi i Nadieżdzie Bogdanow, a także najważniejszym balerinom polskim z Karoliną Wendt, Konstancją Turczynowicz, Marią Freytag, Anną i Karoliną Straus na czele.
Antoni Tarnowski (1821-1887), „energiczny, towarzystwa dotrzymywał, do wesołych uczniów należał i zupełnie odmiennego usposobienia był od brata”. Dla odróżnienia od brata został początkowo ukierunkowany jako tancerz typu demi-caractère, ale z czasem ceniono go także w najważniejszych partiach klasycznych. Był pierwszym polskim wykonawcą takich ról, jak: Gringoire w „Esmeraldzie”, Don Diego w „Paquicie”, tytułowy Faust w balecie Carla Blasisa, Konrad w „Korsarzu” i Federici w „Marco Spadzie, czyli Córce rozbójnika”. Tańczył też Diavolina i Salvatora Rosę w „Katarzynie, córce bandyty”, Hrabiego de Saint Leona w „Hrabinie i wieśniaczce” i Hrabiego Leonarda w „Asmodei, diable rozkochanym”. Z czasem przejął również po chorym bracie jego role Fernanda i Księcia Alberta. On również partnerował u nas sławnym europejskim solistkom: Carlotcie Grisi, Claudine Cucchi i Nadieżdzie Bogdanow oraz innym balerinom polskim i zagranicznym. Po zakończeniu kariery scenicznej był cenionym pedagogiem baletu.
„Byli obdarzeni od natury w powierzchowność Apolla Belwederskiego: gracja, zręczność, lekkość, elegancja, wykonanie do zachwytu. Wszyscy wracający z zagranicy, co widzieli stołeczne balety, jednogłośnie orzekali, że takich tancerzy nigdzie nie ma” – wspominał ich cytowany już wyżej Jan Tomasz Seweryn Jasiński, wybitny reżyser i dyrektor naszego teatru w połowie XIX wieku. „Powodzenie tych młodzieńców było nadzwyczajne. Kiedy się na nich patrzyło, takie sprawiali złudzenie, że nie czuło się tego zażenowania, że ten mężczyzna pan świata!, kręci się i skacze. Wprowadzali w taki zachwyt swoją lekkością, zręcznością, gracją, że się żałowało jak skończyli. Antoni był grotesk, Aleksander więcej ułożony, więcej poezyjny, doskonali obydwa”.
Aleksander tańczył z przerwami do 46. roku życia, aż odebrało go naszej scenie nawracające załamanie psychiczne. Antoni miał 45 lat, kiedy uległ nieodwracalnej kontuzji. Występowali więc długo, bo wciąż nie mieli godnych siebie następców. Jeszcze długo po śmierci wspominano ich z uznaniem, jako niezrównanych i niezastąpionych w kolejnych pokoleniach naszych tancerzy. „Dwaj najlepsi i najpiękniejsi – tancerze stulecia”, jak określił ich na kartach historii naszego teatru prof. Józef Szczublewski. (pch)
Na ilustracjach: portrety braci Tarnowskich: Aleksandra (1852) i Antoniego w kostiumie Diavolina z „Katarzyny, córki bandyty” (1853) wg rysunków Józefa Simmlera oraz Aleksander Tarnowski jako Hrabia de Saint Leon w „Hrabinie i wieśniaczce” (1847), kadr z litografii Henryka Hirszla (opracowanie graficzne materiałów źródłowych z Muzeum Teatralnego: Iwona Borucka)