Premiera Halki udowodniła, że dzieło Stanisława Moniuszki pozostaje żywe i wielowarstwowe – pozwala odczytywać się na nowo. Reżyser Mariusz Treliński podkreśla, że to decyzja o wyeksponowaniu kwestii społecznej pozwoliła Halce wybrzmieć w sposób niezwykle uniwersalny.
– Jesteśmy w czasach zadeklarowanej równości, w których nierówności są wyjątkowo mocne. Świat przecież zawsze dzieli się na gorszych i lepszych, obsługujących i obsługiwanych. To jest coś powszechnego, czego nie umiemy wyeliminować. Zobaczmy, jak te zjawiska są dziś silne w popkulturze, w filmach takich, jak chociażby Joker czy Parasite – opowiada Treliński w wywiadzie udzielonym Piotrowi Gruszczyńskiemu, dostępnym w programie do Halki.
– Myślę, że podoba się to także dlatego, że nie ma tu dosłowności, ciupag i kierpców – choć ściślej mówiąc one też się pojawiają, ale u kilku tancerzy, zaproszonych jako goście weselni. Co więcej, jak rozmawiałam z różnymi ludźmi, asocjacje mieli rozmaite: z Weselem Wojtka Smarzowskiego, a nawet z oscarowym Parasite, który też przecież oddaje antagonizmy klasowe. Dziś jest ich wcale nie mniej niż w czasach Moniuszki, przybierają tylko inne formy – czytamy na blogu Doroty Szwarcman w serwisie internetowym „Polityki”.
- Tymczasem Halka Mariusza Trelińskiego diametralnie różni się od stereotypowego do niej podejścia obowiązującego przez 150 lat. (…) Cały spektakl udowodnił, że Halka w nowoczesnym kształcie pozostaje opowieścią uniwersalną – zaznacza Jacek Marczyński w „Rzeczpospolitej”.
Duet Treliński-Gruszczyński wybrał dla inscenizacji lata późnego PRL-u, zanurzając całość w stylistyce thrillera. W uwerturze w filmowym skrócie przyglądamy się miejscu tragedii, milicyjnym oględzinom, ciału ofiary, a właściwa treść opery jest retrospekcją. Konwencja Halki jest dynamicznie filmowa, niemalże voyeurystyczna.
– Halka przeniesiona w spektaklu warszawskiej Opery Narodowej do zakopiańskiego Hotelu Kasprowy czasów Edwarda Gierka nabrała nowego impetu bez utraty muzycznej integralności, co jest też zasługą kreacji aktorskiej i wokalnej Piotra Beczały. Podczas uwertury Mariusz Treliński wyreżyserował retrospekcję niczym w kinie, która wprowadza aurę psychologicznego thrillera. Świetnie działa design, kostiumy i moda oraz obyczajowość ery disco, pokazana poprzez sceny weselne na dancingu – pisze Jacek Cieślak w „Rzeczpospolitej”.
Spojrzenie na operę Moniuszki na nowo, bez uprzedzeń i klisz, z dzisiejszą wrażliwością pozwoliło odkryć Halkę również muzycznie.
– Moniuszko jest werystą, pomimo że weryzm nadejdzie dopiero za trzydzieści lat. Dowodem na to, jak to było mocne, jest interwencja cenzury w pierwszą próbę wystawienia Halki w Warszawie. Chodziło o nawiązanie do rabacji galicyjskiej, powstania chłopskiego. Halka to utwór społecznie rewolucyjny. Czwarta rzecz, o której już wspominałem, to talent melodyczny Moniuszki. Te cztery elementy powinny złożyć się na międzynarodowy sukces – mówi dyrygent Łukasz Borowicz, współtwórca najnowszej premiery Halki, w wywiadzie udzielonym Piotrowi Gruszczyńskiemu.
Niezwykłe przeobrażenie Halki, z utworu kojarzonego z polskim wiejskim folklorem w nowoczesny dramat społeczny, to szansa dla tej opery, by znaleźć odbiorców również na świecie.
– Halka w reżyserii Mariusza Trelińskiego to najlepszy spektakl Teatru Wielkiego – Opery Narodowej ostatnich sezonów i jeden z najlepszych Trelińskiego. Spełnia się w nim wszystko. (…) Publiczność zgotowała artystom owacje na stojąco i wszyscy czuli, że to spontaniczne oklaski. Spektakl jest produkcją polsko-austriacką i mam nadzieję, że zacznie wędrówkę po scenach operowych świata. Mariusz Treliński i jego interpretacja „Halka” są wspaniałymi ambasadorami polskiej kultury – zauważa Katarzyna Janowska w serwisie Onet.
Premiera Halki (koprodukcja Theater an der Wien oraz Teatru Wielkiego - Opery Narodowej) podsumowuje obchody Roku Moniuszki.
Zdjęcia:
Z lewej: Krzysztof Szumański (Stolnik), Maria Stasiak (Zosia), Tomasz Rak (Janusz), fot. Krzysztof Bieliński
Z prawej: Piotr Beczała (Jontek), fot. Krzysztof Bieliński