Jak się rodzi muzyka Krzysztofa Pendereckiego? Rozmawiałem z wieloma malarzami, którzy opowiadali, jak rodzą się obrazy, ale muzyka jest dla mnie abstrakcją.
– Bo jest abstrakcją i dlatego trudno o tym mówić. Ponieważ komponowaniem zajmuję się całe życie, gdy siadam do stołu, aby pisać, mam już gotowe pomysły. Bardzo łatwo mi to przychodzi. Trzeba tylko wybierać i zapisywać to, co jest najważniejsze. Plewy wyrzucać, bo każdy ma różne, dobre i złe pomysły, lecz zostawiać tylko te dobre i wtedy powstaje utwór.
Czy dla pana dźwięki mają kolory?
– Bardzo często. Zawsze piszę szkic partytury, używając różnych kolorów. Dla przykładu: komponując jakieś miejsce na instrumenty dęte blaszane, używam czerwieni, a smyczki oznaczam kolorem zielonym. Nie zawsze używałem tych barw, to się zmienia. Ale kolor jest ważny w takim pierwszym szkicu, gdzie sobie rysuję muzykę, a potem dopiero znajduję dźwięki.
Czy kompozycja to logika?
– Wydaje mi się, że inaczej nie można komponować. Muzyka to jest struktura właściwie matematyczna, która później nabiera rumieńców. Pierwsze szkice, szczególnie w tych latach 60. XX wieku, to była grafika muzyczna, nie było nawet partytury. Ale potem to się zmieniało. Teraz piszę na normalnym papierze nutowym.
W pana bogatej twórczości, który z nurtów jest najważniejszy?
– Głos ludzki jest dla mnie najwspanialszym instrumentem. Nie ma drugiego takiego instrumentu. Większą część mojej muzyki napisałem na chóry. Przeważnie towarzyszy im orkiestra, ale są też utwory a cappella bez orkiestry. To jest takie niewyczerpane jeszcze źródło inspiracji. Szczególnie utwory a cappella, których napisałem mnóstwo, a które są dla innych kompozytorów najtrudniejszą formą.
[...]
Jak chciałby pan, aby zapamiętał go świat?
– Takim, jakim jestem naprawdę.
A jakim pan jest?
– Trudno i głupio jest mówić o sobie. Ale myślę, że po pierwsze nie traciłem czasu w życiu. Stworzyłem muzykę, którą trudno jest naśladować, a masę ludzi próbowało. Najwięcej muzyki i najlepszą muzykę pisałem w Polsce. Chociaż były czasy, kiedy mieszkałem za granicą, ale wtedy musiałem przyjechać do Polski na przykład na wakacje, żeby napisać coś, co tam mi się nie udawało. No, jestem związany z tą ziemią, napisałem jednak Polskie Requiem. To jest polski utwór i nie ma takiego drugiego.
Cały wywiad dostępny w "Beethoven Magazine", nr 29, XI-XII 2020 (Fragment rozmowy z roku 2018 na 85. Urodziny mistrza - "Beethoven Magazine", nr 25)
Fot. Bruno Fidrych/Stowarzyszenie im. Ludwiga van Beethovena