Ta jedyna opera polskiego kompozytora i pianisty została wystawiona w Metropolitan Opera w Nowym Jorku ponad 100 lat temu. Nikomu innemu to się później nie udało.
Najnowszej inscenizacji w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej podjął się reżyser Marek Weiss. Orkiestrą dyrygował Grzegorz Nowak.
Oto fragmenty recenzji:
Szymon Żuchowski/Gniewomir Zajączkowski, KulturaLiberalna.pl:
Obok komunikatywnej reżyserii zaletą spektaklu okazał się dobór solistów. Do najbardziej problematycznych w „Manru” należy partia Uroka, zróżnicowana, rozbudowana, bardzo dramatyczna i rozległa tekstowo. Powierzono ją Mikołajowi Zalasińskiemu, który z powodzeniem wszedł w rolę i wokalnie, i aktorsko.
[...] naprawdę wykreowała postać, osiągając miejscami zachwycające rezultaty, jak na przykład w kołysance z II aktu.
Bardzo korzystnie technicznie i wyrazowo zaprezentował się Łukasz Goliński w epizodycznej, ale ważnej dramaturgicznie partii Jagu – śpiewał luźno i swobodnie, dzięki czemu zabrzmiał przekonująco i estetycznie.
>>> Cała recenzja
Dorota Szwarcman, blog.polityka.pl:
Dwie rzeczy mnie najbardziej zaskoczyły na plus: prawdziwa dramatyczność tego dzieła – formalnie jest to właściwie dramat muzyczny w sensie wagnerowskim, bez arii i ansambli, z nieprzerwanie posuwającą się do przodu akcją (Paderewski bardzo Wagnera cenił) – oraz aktualność jego wymowy.
W I akcie jest trochę nawiązań do góralszczyzny, ale niewiele bardziej wyrazistych niż w fortepianowym Album tatrzańskim, natomiast prób odtworzenia muzyki cygańskiej jest więcej, z solową wirtuozowską partią skrzypiec (Stanisław Tomanek) i cymbałami. Im dalej też, tym więcej jest mrocznych harmonii, aż do dramatycznego końca.
>>> Cała recenzja
Anna S. Dębowska, wyborcza.pl:
Śpiewająca partię Ulany Ewa Tracz wyrasta na pierwszy sopran RP.
"Manru" to bardzo dobra partytura, co nie powinno zaskakiwać u autora Symfonii h-moll "Polonia". Paderewski studiował kompozycję w Berlinie, świetnie pisał na chór i orkiestrę, a w jego Manru widać wpływy Richarda Wagnera (motywy przewodnie, harmonia, instrumentacja). Wzruszają takie fragmenty opery jak śpiewana przez Ulanę kołysanka dla syna, pieśń miłosna Manru czy skrzypcowe solo Cygana Jagu, nie mówiąc już o wspaniałych chórach Cyganów w trzecim akcie.
Manru (Peter Berger) i Ulana (Ewa Tracz), fot. Krzysztof Bieliński