Sposób dyrygowania Patricka Fournilliera to także przykład czujnego partnerowania śpiewakom, bo oni w tej intymnej opowieści są najważniejsi. Davide Giusti (Rudolf) i Adriana Ferfecka (Mimi) wykorzystali tę możliwość. On obdarzony jest ładnym głosem o prawdziwie włoskim brzmieniu, ona stworzyła bogatą w rozmaite niuanse wokalną postać, a jej wrażliwa interpretacja zdominowała zwłaszcza ostatni akt. Bardzo dobrą parę wiecznie spierających się kochanków stworzyli też Aleksandra Orłowska (Musetta) i Ilya Kutyukhin (Marcello).
„Newsweek”, źródło
Ujmującą Mimi była Adriana Ferfecka – nie wiem, czy aby to nie był pierwszy raz tej świetnej śpiewaczki na tej scenie. Uwodzicielską Musettą była Aleksandra Orłowska-Jabłońska, z „hultajskiej czwórki” zagranicznej połowie (Rodolfo – Davide Giusti, Marcello – Ilya Kutyukhin) nie ustępowała polska (Schaunard – Sławomir Kowalewski, Colline – Jerzy Butryn). Znakomicie poprowadził spektakl Patrick Fournillier – tym razem dzielnie w maseczce.
Dorota Szwarcman, Blog „Polityki” źródło
Warszawskiemu spektaklowi także muzyka dała życie. Davide Giusti (premierowy Rudolf) nie jest jeszcze Pavarottim, ale ma głos o włoskiej barwie, w którym jest i słodycz, i stanowczy męski ton (…). Piękną kreację stworzyła Adriana Ferfecka, która postaci Mimi potrafiła dać wiele odcieni, śpiewając przy tym w sposób niewymuszony i swobodny. W pamięci pozostaną Ilya Kutyukhin (Marcello), Jerzy Butryn (Colline) oraz Aleksandra Orłowska jako pełna temperamentu Musetta.
Pełną zaś różnorodnych odcieni – od żartu do tragedii – „La Boheme” wykreował z orkiestrą dyrygent Patrick Fournillier. Może to jego należy uznać za twórcę tego przedstawienia?
Jacek Marczyński, „Rzeczpospolita”, źródło
Nowoczesna scenografia i kostiumy niczego nie ujmują przepięknej operze Pucciniego. Wręcz przeciwnie, przez uwspółcześnienie czynią ją jeszcze bardziej wzruszającą i bliską widzowi. (…) Na szczęście Giusti wokalnie pokazuje również owo romantyczne oblicze bohatera: jego głos jest ciepły, miękki, pełen uczuć. Najsłynniejszą (chyba) arię świata, „Che gelida manina", zaśpiewał przepięknie. (…) Doskonałe technicznie i interpretacyjnie śpiewanie Ferfeckiej oddaje całą gamę uczuć niewinnej, szczerej dziewczyny (…) Proszę Państwa, łzy gwarantowane. Nieważne, czy zna się tę operę na pamięć, czy rozumie się po włosku, czy przeczytało się libretto, i ile razy się już tę operę widziało na różnych scenach Europy. Wzruszy każdego, bo dotyka spraw, które każdy nosi w sercu.
Agnieszka Kledzik, „Dziennik Teatralny”, źródło
Przypominamy, że już w styczniu do repertuaru powraca inna opera Pucciniego w reżyserii Barbary Wysockiej. Na Toskęzapraszamy od 14/01.