Fidelio
Ludwig van Beethoven
Opera w dwóch aktach
Libretto: Joseph Sonnleithner, Stephan von Breuning, Georg Friedrich Treitschke
Prapremiera: 20.11.1805, Theater an der Wien (pierwsza wersja), 23.05.1814, Karntnertor Theater (wersja ostateczna)
Premiera polska tej inscenizacji: 23.06.2021, TW-ON
Koprodukcja: The Royal Danish Theatre, Kopenhaga; Nederlandse Reisopera, Enschede
Oryginalna niemiecka wersja językowa z polskimi napisami
Wśród rewolucyjnych nastrojów radośnie manifestowanych przez chór, skazany na śmierć Florestan zostaje uwolniony z więzienia przez swoją żonę Leonorę, która fortelem wdarła się do pilnie strzeżonego lochu. Miłość przynosi wybawienie, tyran Pizarro zostaje strącony. Fidelio to ponadczasowy hymn do wolności. Beethoven przekonuje w nim, że nie ma takiej wartości moralnej czy ekonomicznej, za którą warto by oddać wolność. Tak postrzega sens i sedno jedynej opery Ludwiga van Beethovena angielski reżyser John Fulljames, dyrektor artystyczny Royal Danish Opera, autor warszawskiej inscenizacji tego dzieła, która powstaje w koprodukcji z operą w Kopenhadze i Nederlandse Reisopera. Idąc za tą myślą, autor scenografii Steffen Aarfing pokazuje, że w opanowanym przez despotę kraju wszyscy są więźniami – władza buduje mury na nieludzką skalę, pośród których zwykli ludzie są tylko kruchymi figurkami.
Beethoven wierzył w upadek monarszych tyranii. Z nadzieją patrzył w stronę Francji, gdzie za czasów jego młodości wybuchła wielka rewolucja, wieszcząca koniec politycznego ujarzmienia. Podziwiał też bohaterskiego wodza Napoleona, dopóki ten nie koronował się na cesarza Francuzów. Kompozytor nie znosił jedynowładztwa i cenzury, był demokratą z krwi i kości, pierwszym wolnym artystą w dziejach muzyki, którego dewizą życiową było to, aby wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy od arystokratycznych wielbicieli, ale nigdy się przed nimi nie płaszczyć.
Szykując się do napisania opery, przejrzał dziesiątki materiałów na libretta, ale tylko jedna sztuka przypadła mu do gustu: Leonora, czyli miłość małżeńska Jeana-Nicholasa Bouilly’ego, w której sprawiedliwość odnosi triumf nad despotyzmem, a wierność pokonuje przeciwności losu. Beethoven w tym dziele nie tyle ilustruje, co odtwarza na scenie akt rewolucji niczym mszę świętą – napisał teoretyk muzyki Theodor W. Adorno.
Jak na ironię, twórca Fidelia nigdy nie zaznał miłości małżeńskiej, którą opiewał, a premiera jego wolnościowej opery (1805) odbyła się w Wiedniu podbitym przez Napoleona, dążącego wtedy już tylko do powiększenia swojego imperium. Jest w Fideliu spełniona nadzieja na interwencję siły wyższej. Po rewolucji francuskiej powstał swoisty gatunek opery nazwany z niemiecka Schrecken und Rettungsoper, co można tłumaczyć jako „opera grozy i niespodziewanego ocalenia”. I tym jest Fidelio. Opatrzność istnieje – woła do Florestana jego żona Leonora, jeszcze w męskim przebraniu, jeszcze przez niego nierozpoznana. W finale opery pojawia się „rewizor”, odbiera Pizarrowi władzę, której ten nadużywał, przepełniając państwowe więzienia ponad miarę. „Niespodziewane ocalenie” nadeszło. Można zapytać: a co dziś jest dla nas tą najwyższą instancją? W XXI wieku nie możemy podzielać wiary Beethovena w ukaranie złoczyńców i strącenie raz na zawsze wszystkich tyranów. Wiemy, że ten, kto ma władzę, nie zawaha się jej nadużyć i na pewno nie zechce jej oddać.
Obsada
Realizatorzy
Sponsorzy
-
Więcej wydarzeń ze świata muzyki klasycznej w aplikacji ONSTAGE
-
Partnerzy Akademii Operowej
-
Partnerzy Teatru Wielkiego - Opery Narodowej
-
Partner technologiczny
-
Patroni medialni