Pojawił się jako „Wesele krakowskie w Ojcowie” na scenie nieistniejącego dziś Teatru Narodowego na placu Krasińskich (z czasem skrócono jego tytuł do „Wesela w Ojcowie”, a nawet prezentowano go pt. „Wesele na wsi”). Towarzyszyły mu fragmenty muzyki Jana Stefaniego z popularnej wówczas śpiewogry narodowej Wojciecha Bogusławskiego „Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale” (1794), dopełnione nowymi tańcami kompozycji Karola Kurpińskiego i Józefa Damsego. Balet zrealizował francuski baletmistrz Louis Thiérry kierujący wówczas warszawskim zespołem, a pomagała mu podobno tancerka Julia Mierzyńska, premierowa wykonawczyni popisowego mazura-solo, choć brak na to źródłowych dowodów.
„Wesele w Ojcowie” długo utrzymywało się w naszym repertuarze baletowym i osiągnęło niezwykłą popularność. Pewnie dlatego przypisuje mu się obiegowo miano pierwszego polskiego baletu narodowego. Nie jest to jednak prawdą, bo balety inspirowane naszym folklorem pojawiały się już wcześniej, zarówno w teatrze stanisławowskimi, jak i pierwszych lat zaborów, a w nich mazury i krakowiaki, tańce góralskie, kozackie i inne. Przykładów było wiele, ale w tym akurat kontekście trzeba koniecznie przypomnieć divertissement Daniela Curza z 1788 roku dodany do przedstawienia komedii „Pan poznany” Franciszka Bohomolca. Afisz zapowiadał wtedy, że „sztuka ta będzie okraszona rozrywkami i ceremonią weselną, podług aktualnego zwyczaju wieśniaków krakowskich, którą zakończy balet z Krakowiaków i Kozaków kompozycji Kurtza”. Być może ten właśnie obrazek baletowy zapoczątkował w teatrze warszawskim modę na folklor krakowski, owocując z czasem wspomnianą śpiewogrą Bogusławskiego i Stefaniego (także z tańcami Curza) i baletem „Wesele krakowskie w Ojcowie”. Swoją drogą ciekawe jest i godne pamięci, że tańce narodowe jako pierwsi wprowadzali na naszą scenę: Curz, Le Doux, Schanzowski, Thiérry i Pion – związani z Polską baletmistrzowie-obcokrajowcy!
Niewiele wiadomo o premierowej wersji „Wesela w Ojcowie”. Nie zachowała się pierwotna partytura, a o samym balecie informują nas jedynie dwie niewielkie noty prasowe. „Kurier Warszawski” (nr 63/1823) napisał: „Balet złożony z tańców krakowskich był przyjemnym widokiem, nasza publiczność zawsze mile przyjmuje te sceny, w których widzi poczciwych naszych rolników ochocących się wesoło podług dawnych zwyczajów. Jednak miałby więcej powabu i interesu ten balet, gdyby go urozmaicono dodaniem scen pantomimicznych wystawiających obraz obrzędów weselnych”. A „Gazeta Warszawska” (nr 88/1823) dodała: „Zakończył widowisko balet, niby to balet (bo mu na rzeczy zbywało) układu Pana Tiery pod tytułem „Wesele krakowskie w Ojcowie”. Tańce narodowe sprawiły powszechne zadowolenie”. Wynika z tego jasno, że była to początkowo pozbawiona akcji wiązanka tańców polskich, a jej folklorystyczną proweniencję przyjmowano z uznaniem, ale bez zaskoczenia. Bo tańce ludowe miały już wtedy utrwalone miejsce w repertuarze baletowym Teatru Narodowego.
Później stale wzbogacano kształt sceniczny tego baletu. Trudno dziś prześledzić dokładnie ten proces, ale wiadomo, że po odejściu Thiérry’ego kontynuował to jego następca na funkcji baletmistrza Maurice Pion, którego opracowanie choreograficzne przeniesiono w 1833 roku na scenę nowo zbudowanego Teatru Wielkiego. Miał on już wtedy wyraźniej zarysowaną akcję, a Kurpiński i Damse uzupełnili partyturę o nowe tańce i sceny. W tej wersji, wznawianej wciąż i przerabianej przez kolejne pokolenia polskich tancerzy, baletmistrzów i kompozytorów, „Wesele w Ojcowie” przetrwało na scenie aż do odzyskania przez Polskę niepodległości. Pełniło w tym okresie ważną rolę w podtrzymywaniu ducha narodowego, ale też popularyzowało polskie tańce i zwyczaje ludowe wśród kolejnych pokoleń widzów okresu zaborów – nie tylko polskich, bo chętnie było też oglądane przez rosyjską publiczność i wizytujących miasto członków rodziny cesarskiej. Co więcej, w 1851 roku nasi tancerze zostali z nim nawet zaproszeni na występy gościnne do Petersburga.
W latach międzywojennych tytuł nadal cieszył się powodzeniem, pojawiał się też na scenach Poznania, Katowic, Wilna i Lwowa. W Teatrze Wielkim od 1918 roku grany był w opracowaniu choreograficznym Piotra Zajlicha, a w 1936 roku zrealizował go na nowo Mieczysław Pianowski. Dwa lata później został również włączony do repertuaru eksportowego zespołu Balet Polski – także w choreografii Zajlicha, który w 1946 roku powtórzył go na niewielkiej Scenie Muzyczno-Operowej przy ul. Marszałkowskiej. Potem było jeszcze kilka realizacji w teatrach pozawarszawskich, a na naszej scenie wystawił go jako ostatni Witold Gruca w 1976 roku.
Z czasem zainteresowanie naszych teatrów „Weselem w Ojcowie” osłabło, bowiem folklor taneczny znalazł w Polsce po wojnie wiele innych miejsc kultywowania. Rozmnożyły się grupy amatorskie pielęgnujące regionalne tradycje ludowe w wersjach najbliższych ich korzeniom. Powstały też dwa zawodowe zespoły pieśni i tańca ludowego – „Mazowsze” i „Śląsk”, wyspecjalizowane w wyrafinowanych stylizacjach muzycznych i choreograficznych narodowego folkloru. Trudno byłoby im dorównać i nie ma potrzeby konkurować z nimi na współczesnej scenie baletowej. Właśnie dlatego od lat gościmy regularnie artystów najbliższego naszym sercom „Mazowsza” udostępniając ich piękne widowiska rzeszom miłośników polskich tańców i pieśni ludowych. (pch)
Na ilustracjach:
1. „Wesele w Ojcowie”, rysunek: Paul Gavarni wg Antoniego Zaleskiego i Józefa Ważniewskiego, litografia kolorowana: André-Amédée Charpentier, 1851, Muzeum Teatralne w Warszawie.
2. „Wesele w Ojcowie”, choreografia: Witold Gruca, na zdjęciu: Barbara Rajska (Zośka, Panna Młoda) i Jerzy Barankiewicz (Szczepan, Pan Młody), fot. Leon Myszkowski, 1976, Archiwum TW-ON.
3. „Wesele w Ojcowie”, choreografia: Witold Gruca, na zdjęciu: Renata Smukała (Druhna) oraz Jerzy Graczyk i Krzysztof Szymański (Drużbowie), fot. Leon Myszkowski, 1976, Archiwum TW-ON.