Urodził się na wileńskim Zarzeczu, i miękka, kresowa intonacja wymowy stanowiła charakterystyczną cechę jego śpiewu. Zaczynał, wraz z ojcem i braćmi, w chórze kościoła oo. Bernardynów. Walcząc w czasie wojny w III Brygadzie wileńskiej AK pod pseudonimem „Janosik”, zdobył stopień sierżanta. Uczestniczył w akcjach „Burza” i „Ostra Brama”. Uciekł spod kul plutonu egzekucyjnego; schwytany, znalazł się w obozie pracy w Kałudze nad Oką, i rąbał pod knutem las. W 1946 roku przedostał się do Polski.
W Warszawie zaczepił się jako pomocnik magazyniera w Zjednoczeniu Przemysłu Konfekcyjnego. Przyjęto go na solistę do Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego i do Wyższej Szkoły Muzycznej im. Chopina. Zwyciężył w konkursie wokalnym YMCA w Warszawie (1947); jako nagrodę specjalną otrzymał płaszcz i kapelusz ze znanej warszawskiej firmy Stefan Cieszkowski. Uzyskał wysokie nagrody na festiwalach w Budapeszcie (1949) i Berlinie (1951). Po debiucie w Operze Warszawskiej, podobno w nagłym zastępstwie, jako Książę Griemin w Eugeniuszu Onieginie Czajkowskiego (1 grudnia 1950), został solistą tej sceny. Na dłużej przyrósł do roli Stolnika w Halce Moniuszki, a chociaż potem nieprześcignionym był Skołubą w Strasznym dworze Moniuszki, wcześniej dziesiątki razy odtwarzał Zbigniewa. Wcielił się w postać Króla René w Jolancie Czajkowskiego (1955).
W 1956 roku wygrał międzynarodowy konkurs wokalny w Vercelli uzyskując Il Primo Premio Assoluto. Zaangażowano go (na krótko) do Teatro Massimo w Palermo, a dyrekcja La Scali urządziła laureatom konkursu wielkie tournée po miastach Europy. Za partnerów Ładysz miał wtedy, spośród największych, Victorię de Los Angeles, Antoniettę Stellę, Franco Corellego, i basy Cesarego Siepię, Borisa Christowa, Mikołaja Giaurowa. Sławny dyrygent Tullio Serafin zaprosił go później do rejestracji w Londynie dla Columbii (1959) partii Rajmunda w Łucji z Lammermoor Donizettiego z Marią Callas w roli tytułowej.
W grudniu 1956, świeżo po triumfach we Włoszech, pojawił się w Warszawie na scenie „Romy” w przedstawieniu Fausta Gounoda jako Mefisto, z doprawionym haczykowatym nosem, w ostrej charakteryzacji, łyskający bielą zębów, w kapeluszu z piórkiem, niby szlachetka z kordem przy boku – bies, a jednak człowiek, pisano. Publiczność, co obsiadła wszystkie krzesła i obstawiła ściany, przywitała go huraganem braw.
Rolę życia stworzył w Borysie Godunowie Musorgskiego (1960) w reżyserii Bardiniego pod batutą Jerzego Semkowa. Wystąpił w niej w Teatrze Bolszoj w Moskwie (1963), i w innych teatrach zagranicznych, a także w nowej warszawskiej inscenizacji (1972). Do legendy przeszedł jego Król Filip, zwłaszcza w scenie z Wielkim Inkwizytorem, czyli młodym Markiem Dąbrowskim – w Don Carlosie Verdiego, fantastycznie w Warszawie wystawionym przez Czechów, Ladislava Štrosa i Josefa Svobodę (1964). W albumie Polskiego Radia dokumentującym jego śpiewaczy talent (PRCD 3CD 521-523, 2004) znajduje się ta scena nagrana przez samego Ładysza: dwie postaci artysta różnicuje barwą głosu. Wyśmienity był w czterech diabolicznych wcieleniach Lindorfa w Opowieściach Hoffmanna Offenbacha (1962).
Inną grupę jego ról stanowią włoskie komediowe. Bawił publiczność tytułowym Don Pasquale (1961) w reżyserii Bardiniego. Jako safandułę Uberta przy uroczej Bognie Sokorskiej oglądała go skromna naonczas widownia telewizyjna w La serva padrona Pergolesiego transmitowanej z foyer Filharmonii Narodowej, a później w łazienkowskim Teatrze w Starej Pomarańczarni. Urodzony aktor, dosłownie do spazmów śmiechu doprowadzał w monodramie Cimarosy Il maestro di capella na Scenie Kameralnej stołecznego Teatru Wielkiego (1971).
W początku roku 1966 roku przyszedł do niego Krzysztof Penderecki – wtedy u progu sławy – prosząc o udział w premierze Pasji wg św. Łukasza w katedrze w niemieckim Münster. Ładysz poczuł się w jego muzyce jak ryba w wodzie. Przez piętnaście lat uczestniczył w prawykonaniach kolejnych dzieł Pendereckiego: Dies irae, Kosmogonii, obu częściach Jutrzni i Te Deum, a także w hamburskiej prapremierze Diabłów z Loudun (1969) jako Ojciec Barré. „Doprawdy infernalny ze swą wściekłością i potężnym basem inkwizytor-egzorcysta” – napisał Jerzy Waldorff obecny na premierze. Całe wykonanie utrwaliła płyta Philipsa. Zjeździł świat, będąc solistą tych utworów.
Cechowała Ładysza rzadka u śpiewaków wszechstronność. Tworzył kreacje w repertuarze rodzimym, rosyjskim i włoskim, w dziełach współczesnych, w pieśniach i piosenkach. W teatrze czuł się spętany. Drażnili go partnerzy, reżyserzy, niskie pensje, rygory pracy, kolejni dyrektorzy. Lubił brygadzistów sceny i garderobianych. Drwił z zasad higieny głosu i przygotowywania roli. Ot, zajmował się tym co zwykle, a potem szedł do opery i ubierał kostium. „Inaczej kłamałbym na scenie”, rzekł. Rzeczywiście, nie kłamał. Zawsze był Ładyszem, a jednocześnie człowiekiem, którego akurat grał.
Tę zdolność wykorzystywał film. Grał u Wajdy w Ziemi obiecanej, u Konwickiego w Dolinie Issy, u Hoffmana w Ogniem i mieczem i Znachorze. Macierzysty Teatr Wielki opuścił w atmosferze konfliktu (1979), ale za sceną zatęsknił. Zagrał organistę Miechodmucha w Krakowiakach i Góralach Bogusławskiego/Stefaniego (1991), bardzo serdecznie przyjmowany przez publiczność, a potem Tewje Mleczarza w Skrzypku na dachu Bocka (1993). W 2008 roku warszawska Akademia Muzyczna im. Fryderyka Chopina przyznała mu tytuł doktora honoris causa.
20 grudnia 2012 roku w Teatrze Wielkim świętowano jubileusz 90 urodzin. Bernard Ładysz z małżonką Leokadią zasiedli na scenie, wyświetlano fragmenty przedstawień i filmów z jego udziałem, w przepastnym wnętrzu Teatru rozlegał się, płynący z nagrań jego niepowtarzalny bas.
Strona poświęcona Bernardowi Ładyszowi w serwisie archiwum.teatrwielki.pl
Zdjęcia:
Bernard Ładysz, fot. Archiwum TW-ON
W tytułowej roli w Borysie Godunowie M. Musorgskiego (1972), fot. Archiwum TW-ON
Irena Ślifarska jako Stara Baba, Bernard Ładysz jako Miechodmuch w Krakowiakach i Góralach, czyli Cudzie mniemanym W. Bogusławskiego (1991), fot. Juliusz Multarzyński